niedziela, 30 listopada 2014

Porównania




     Ostatnio oglądałam stare zdjęcia. Były takie sprzed wylewu. Myślałam wtedy, ile ja bym dała, żeby wyglądać jak wtedy.
     Ale zaraz potem były moje zdjęcia niedługo po wylewie, gdzie byłam prawie o połowę chudsza, z krótkimi włosami, z bardzo wyraźną blizną po tracheotomii.
     Zobaczyłam, że teraz wyglądam całkiem nieźle w porównaniu z tym, co było kiedyś. Może nie jest idealnie, ale nie jest najgorzej. Zawsze może być gorzej.
     Po wylewie myślałam, że jest źle, bo nie chodzę, ale kiedy w 2012 r. trafiłam do szpitala i przestałam mówić, stwierdziłam, że wcale nie było tak źle, bo w tamtej chwili było fatalnie.
     Dlatego teraz staram się cieszyć każdą chwilą mimo, że jeszcze nie chodzę. Cieszę z naprawdę małych rzeczy, bo przeżyłam na własnej skórze ich brak.

sobota, 29 listopada 2014

Ryż z jabłkami



     Wczoraj pokazałam, że obiady też mogę robić sama. Zrobiłam ryż z jabłkami. Zrobiłam go od początku do końca, mama mi tylko ryż ugotowała.
     Obranie jabłek, starcie ich na tarce, przełożenie i dodanie cynamonu i cukru, a na spód masła, należało do mnie. Poza tym wszystko sobie sama przygotowałam.
     Może ktoś się dziwi, że się chwalę takimi rzeczami, ale ja uważam, że jest czym.
     Oto moje dzieło:  


czwartek, 27 listopada 2014

Wykorzystując otoczenie



     W Tajęcinie jednym z ćwiczeń było chodzenie pchając na oparcie krzesła i przesuwanie go. Ostatnio krzesło nawinęło mi się pod rękę, więc je wykorzystałam.
     Szłam z łazienki. Zazwyczaj wyjeżdżam z niej wózkiem, ale wtedy szedł ze mną mąż. Z łazienki do kuchni prowadzi wąski korytarz i 2 schody. Po schodach muszę z kimś wyjść, bo wózkiem po nich nie wyjadę.
     Z łazienki szłam sama, trzymając się ścian w korytarzyku, mąż tylko szedł za mną w razie gdybym poleciała. Wyszłam po schodach, bo mam przy nich zamontowany uchwyt. Wózek stał dość daleko od schodów, więc mąż zastanawiał się jak do niego dojdę. Przy schodach stało krzesło, więc niewiele myśląc obróciłam go oparciem do siebie i zaczęłam z nim iść, pchając go. Przy wózku go odwróciłam i usiadłam.
     Należy zatem wykorzystywać to, co jest w naszym otoczeniu, by realizować swoje zamierzenia.


poniedziałek, 24 listopada 2014

Mój plan – napisanie książki



     Ostatnio wpadłam na pomysł, żeby napisać książkę autobiograficzną. Wiele osób mi o tym mówiło, aż wreszcie dojrzałam do tej decyzji. Uważam, że moja historia jest na tyle ciekawa, że nadaje się na książkę. Skoro zainteresowała się nią duża grupa mediów, to myślę, że to jest dobry temat na książkę.
     Warsztat jakiś posiadam, bo od lutego piszę bloga, więc myślę, że sobie poradzę z tym wyzwaniem.
     Wiadomo, że trochę to potrwa, bo chcę to zrobić dobrze, a codziennie mam mnóstwo zajęć. Dodatkowo teraz co jakiś czas będę wyjeżdżać do Tajęciny. Przede wszystkim muszę myśleć o powrocie do sprawności, a to będzie rozrywka.
         Ogólny zarys już mam, a na razie wymyśliłam tytuł książki: „Sprawdzian z życia”.
        To, że jestem niepełnosprawna i mam bezterminową rentę, nie oznacza, że już mogę spocząć na laurach i nic nie robić. To nie ja, to nie jest w moim stylu. Nigdy sobie nie odpuszczałam, a większość osób, która mnie zna, doskonale o tym wie.
        Dlatego opiszę swoją historię, by jeszcze więcej osób ją poznało.


niedziela, 23 listopada 2014

Nauka upadania



     Jeszcze przed pobytem w szpitalu uczyłam się techniki prawidłowego upadania. Oby mi się nigdy nie przydała ta wiedza, ale w razie czego muszę wiedzieć co mam robić.
     Ja mam tendencję wychylania się do tyłu, co jest chyba gorsze, niż przewrócenie się do przodu. Zresztą mówili mi, że lepiej przewrócić się do przodu, niż do tyłu. Lecąc do przodu, możemy obronić się rękami, a do tyłu czym?
     Przewracając się do tyłu należy przyciągnąć głowę do mostka, żeby przy upadku jej nie uszkodzić. Rąk nie dajemy do tyłu, bo upadając na nie, jest to mała powierzchnia i możemy je połamać. Dlatego ręce musimy złożyć i położyć je na klatce piersiowej.
     Dodatkowo kiedy idziemy z kulami musimy je odrzucić, żeby sobie nic nie zrobić, ale nie za daleko, bo później trzeba jakoś wstać.
       Robimy te rzeczy, gdy wiemy, że się nie uratujemy.
     Upadając do przodu należy obrócić głowę w bok, żeby nie upaść na twarz i należy spaść na przedramiona.
     Przede mną jeszcze daleka droga zanim zacznę chodzić bez niczyjej pomocy i asekuracji. Teorię znam, ale gorzej to będzie zastosować w praktyce. Kiedy się upada, to trwa to bardzo krótko. Ciężko będzie o tak wielu rzeczach pomyśleć i je wykonać. Właściwie to może nie pomyśleć, bo trzeba to zrobić automatycznie.
     Czeka mnie jeszcze dużo pracy.