wtorek, 30 grudnia 2014

Podumowanie roku



     Ten rok był szalony w pozytywnym tego słowa znaczeniu i bardzo intensywny.
    Wszystko zaczęło się od tego, że w lutym zaczęłam pisać bloga. Cały marzec byłam w sanatorium, gdzie podjęliśmy z mężem decyzję o jego rezygnacji z pracy.
     Po powrocie z sanatorium, napisałam do Ewy Wawro z portalu Twoje Jasło, w skrócie opisując naszą historię. Ewa przyjechała do nas i napisała o nas reportaż, który ukazał się na portalu Twoje Jasło i w gazecie Nowe Podkarpacie. Zaczęłam też pisać do ów portalu.
     Później zrodził się pomysł pikniku charytatywnego, z którego dochód został przeznaczony na moją rehabilitację w klinice, w Tajęcinie.
     Po reportażu Ewy potoczyła się fala występów w mediach. Najpierw było Tv Jasło, potem Ekspres Reporterów i gazeta Nowiny. Potem dwukrotnie Tv Rzeszów i Wiadomości na TVP 1.
     07.09.2014 r. odbył się piknik charytatywny, którego głównym organizatorem był mój mąż, a pomogła nam wtedy cała masa ludzi, za co im serdecznie dziękuję. Na pikniku było Radio Trendy.
     Dzięki dochodowi z pikniku pojechałam do Tajęciny na 3 tygodnie. Było naprawdę świetnie. Następnym razem jadę w styczniu.
     Kolejna sprawa – mój mąż został radnym gminy.
     Dodatkowo, wreszcie wyremontowaliśmy pokój, który bardzo ułatwi nam życie.
     W tym roku wiele się zmieniło na plus. Co prawda nie zaczęłam jeszcze chodzić samodzielnie, ale to już jest niedaleka przyszłość.

sobota, 27 grudnia 2014

9 lat od naszej pierwszej randki



     Dziś, czyli 28.12.2014 r. mija 9 lat od naszej pierwszej randki. Ależ to przeleciało. Może to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale jak widać, bardzo silna i trwała. Przeszła próbę i wyszła z niej obronną ręką.
     Kto, by wtedy pomyślał, że spotkały się dwie przeznaczone sobie osoby, choć zaczęło się tak niewinnie i oryginalnie.
     Spotkanie w Keksie w Jaśle, a potem Paweł mnie odwoził do domu i złapał kapcia. Zmienił oponę, ale ubrudził sobie ręce. To się stało na ul. Floriańskiej, gdzie mieszkają siostry zakonne, a jedna uczyła kiedyś Pawła. Wstąpił, więc do sióstr umyć ręce.
     Potem były kolejne spotkania i kiedy w 2008 r. skończyłam szkołę, oświadczył mi się, a ja się zgodziłam bez chwili namysłu.
     Zaplanowaliśmy ślub na 2010 r., bo chcieliśmy sami na niego zarobić. Niestety 2 miesiące przed planowanym ślubem miałam wylew.
     Pobraliśmy się w 2012 r., Paweł zawiózł mnie na wózku do ołtarza, ale nie oznacza to, że nasz związek jest gorszy. Wręcz przeciwnie, możemy być wzorem dla wielu innych par.



czwartek, 25 grudnia 2014

Efekt ćwiczeń precyzji



     Moim ostatnim ćwiczeniem na precyzję była bombka z cekinami. Robiłam ją dla mojej znajomej, chcąc jej w ten sposób podziękować za okazaną mi pomoc.
     Bombkę robi się w ten sposób, że w styropianową formę wbija się cekiny na szpilkach.
    To bardzo pracochłonna technika, wymagająca wiele cierpliwości. Robiłam ją tydzień i oto, co mi wyszło:


wtorek, 23 grudnia 2014

Życzenia



Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, zamieszam życzenia dla wszystkich, a na zdjęciach nasza choinka, którą ubierałam wspólnie z mężem.


Szczęśliwych, kojących,
przeżytych w zgodzie
ze światem i z sobą samym,
pełnych życia i miłości
świąt Bożego Narodzenia
oraz niesamowitego, niezapomnianego,
niepowtarzalnego Sylwestra.



niedziela, 21 grudnia 2014

Szczęście



      Jakie ja mam szczęście. Może ktoś powie: jakie ty masz szczęście? Przecież o mało nie umarłaś? Mimo, że jeszcze nie chodzę sama, to jestem szczęśliwa. Dlaczego? Z wielu powodów.
      Po pierwsze żyję. A czy to nie jest powód do szczęścia? Życie to drogocenny skarb. Warto żyć, bo może nas spotkać wiele dobrego. Mnie spotkało, a jedną z tych rzeczy jest miłość.
     Mój mąż zrobił dla mnie bardzo dużo, nawet nie wymienię tu wszystkiego. Słyszałam o kobiecie, będącej w podobnej sytuacji do mnie i mąż zostawił ją po ślubie, z dziećmi. A Paweł został ze mną mimo, że nie byliśmy jeszcze małżeństwem.
     Ze strony rodziny też doświadczyłam wiele dobrego. Poświęcają mi wiele czasu i serca.
  Nie tylko krewni pomagają. Ludzie okazali pomoc zwłaszcza przy organizacji pikniku charytatywnego. Była to pomoc przeróżnego rodzaju. Dzięki tej pomocy pewnie niedługo stanę na nogi. Także na co dzień spotykam się z pomocą ze strony różnych ludzi.
     Dom także, po części udało się przystosować do moich potrzeb. Nie w całości, bo schodów się nie da usunąć, ale w większości. I tak jest dobrze, bo mogłam mieszkać w bloku na czwartym piętrze, bez dostępu do windy.
     Poza tym, jestem coraz bardziej sprawna. Jeszcze nie chodzę samodzielnie, ale wiele rzeczy potrafię zrobić sama. A teraz kiedy mamy nowy pokój na tym samym poziomie co łazienka, potrzebuję tylko pomocy przy wejściu po schodach do kuchni, gdzie sama sobie robię śniadanie i kolację.
     Do pełni szczęścia potrzebna mi jest utwardzona droga z domu do drogi głównej, która pozwoli mi się samej wydostać z domu.