176 cm, a 130
cm to jest różnica. Dwie zupełnie różne perspektywy. W pierwszym przypadku to
przeważnie ja patrzyłam z góry, a teraz patrzę na wszystkich z dołu. To
naprawdę dziwne wrażenie.
Z wózka
każda rzecz wygląda inaczej, bo ma się tę świadomość, że nie po każdą rzecz
można swobodnie sięgnąć i ją wziąć. Czasem coś stoi na przeszkodzie, nie ma
szans się zmieścić, bo wózek jest za szeroki. I co wtedy? Czasem nie pozostaje
nic innego, tylko wołanie o pomoc. I to jest niesamodzielność i zależność od
innych.
Wózek może
się wydawać wygodny, ale powie tak tylko ten, kto na nim nigdy nie jeździł lub
jeździł bardzo krótko. Dlatego każdy powinien spróbować, jak to jest jeździć na
wózku, to pozwoli na pewno lepiej zrozumieć innych.
Takie
wczucie się w sytuację innych pozwoli na
zrozumienie zachowań innych ludzi wobec osób na wózkach. Często, mimo że się
nie zna danej osoby i nie wie się, jaka jest jej historia, ocenia się ją przez
pryzmat wózka. Ile to razy lekceważono mnie i zwracano się do mojego męża.
Teraz już tak nie jest, a dlaczego? Bo coraz częściej wstaję z wózka i zmieniło
się moje podejście. Znam swoją wartość i powiem nieskromnie, że w wielu
przypadkach to inni ludzie mogliby się uczyć ode mnie.
I może ktoś
pomyśli, że osoba jeżdżąca na wózku nic nie musi robić i wcale się nie męczy,
bo przecież ona nie chodzi. Jaki to jest niesamowity błąd. W moim życiu obecna
jest ciągła, ciężka praca. Nieprzerwana rehabilitacja to nie są przelewki. Cały
ten okres 6 lat był trudny, ale ten obecny jest jednym z etapów, który najbardziej
daje mi się we znaki. Cel jest na wyciągnięcie ręki, pozostały szlify, ale one
są bardzo trudne. Rozciągnięcie przykurczonych mięśni jest bardzo bolesne, ale
jest to konieczne, bo bez tego nie ruszę dalej. A wszystkie obowiązki domowe,
to ponowna nauka czegoś, co już umiałam.
Ale cieszę
się, że jestem tu, gdzie jestem, w bieżącej kondycji oraz, że dane mi jest
uczyć się wszystkiego ponownie, bo niewiele brakowało, żebym nie mogła tego
doświadczać.