Czyli, żeby tak mówić o czymś, ale tak właściwie to Mu nic nie powiedzieć. Zwłaszcza o sobie, bo o innych to możesz pewnie gadać godzinami – jacy to oni są źli i cię nie rozumieją.
Ale jeśli chodzi o prawdę o sobie samym, to już nie jesteś taki skory do rozmowy, co?
O własnych wadach, o własnych grzechach to ty z Panem Bogiem nie chcesz rozmawiać, tak?
Ale trzeba stanąć w prawdzie o sobie. Musisz rozburzyć ten fałszywy dom twojego życia, a potem usiąść na jego gruzach i tak szczerze porozmawiać z Bogiem bez owijania w bawełnę, retuszowania i pudrowania.
Masz na to odwagę?
Ewelina Szot