Często myjąc zęby przychodzą
mi do głowy różne myśli, czasem bardzo ważne i przełomowe. Jak ta ostatnia.
Otóż po opublikowaniu mojego oświadczenia w czwartek, definitywnie zakończyłam
okres w moim życiu o nazwie „choroba”.
Pozostały tylko jej skutki,
które nie pozwolą całkowicie o niej zapomnieć. Z jednej strony to dobrze, bo
trzeba mieć na względzie przez co przeszłam i chciałabym, żeby moje otoczenie o
tym pamiętało.
A teraz już jest wszystko
dobrze, dzięki Bogu, dlatego trzeba się tym cieszyć.
Koniec jednego, jest
początkiem czegoś innego.