Chciałam rozwiać wątpliwości wszystkich, żeby nie było żadnych niedomówień. Można to wywnioskować z mojego
bloga, ale powiem to wprost:
1.
Nie uważam tego,
co mnie spotkało za osobistą tragedię. Oczywiście, było to potworne przeżycie,
ale wiele dzięki niemu zyskałam. Dużo się dzięki niemu nauczyłam. Akceptuję to,
co mnie spotkało i umiem sobie z tym poradzić, chociaż cały czas stają mi na
drodze przeciwności losu.
2.
Jestem naprawdę
szczęśliwa. Mimo tego, co doświadczyłam i czego doświadczam teraz. Duża w tym zasługa ludzi, którzy mnie otaczają, a zwłaszcza mojego
męża.
3.
Bóg istnieje. Dla
wszystkich, którzy nie wierzą i mówią, że Go nie ma, dowód – ja. Bo gdyby Go
naprawdę nie było, jak niektórzy twierdzą, to mnie też by tu nie było, a jednak
jestem. Czyli jakim sposobem?