Jest zima. Na zewnątrz temperatura - 666⁰C, a kaloryfery są ledwie letnie. Ktoś mógłby powiedzieć, że letnie kaloryfery przecież wystarczą, ale okazuje się, że nie.
Przypomnijmy sobie słowa Pana Jezusa z Apokalipsy:
„Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.
Obyś był zimny albo gorący!
A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust.”
„Wyrzucić z mych ust” w innym tłumaczeniu brzmi wypluć, zwymiotować, co oznacza, że letniość budzi u Chrystusa wstręt.
I teraz wiele osób powie, że gorszy jest człowiek zimny niż letni – taki, który w ogóle nie wierzy w Boga niż taki, który wierzy tak trochę. No właśnie nie do końca. Takiemu zimnemu człowiekowi czasem wystarczy jeden impuls i zmienia całe swoje życie, natomiast letni człowiek myśli, że wszystko robi dobrze, więc nie musi się zmieniać: chodzi do kościoła w niedziele i w święta, czasem się pomodli, pójdzie 2 razy w roku do spowiedzi, i myśli, że do Nieba pójdzie na 100%. No nie wiem…
Czy letnia wiara wystarczy? A czy letni kaloryfer w zimie wystarczy? Czy letni obiad jest w porządku? Czy letnia herbata jest ok, jak chcesz się rozgrzać? Zastanów się, bo może twoja wiara jest letnia?
Ewelina Szot