Smutek jest jak robak, który zjada serce, tak jak robak zjada jabłko i zmniejsza je. Serce zamiast się powiększać, widzieć więcej i czuć więcej, widzi i czuje coraz mniej.
Taki człowiek z robaczywym sercem, może być w samym centrum cudu i go nie dostrzegać. Można przechodzić przez Morze Czerwone suchą nogą, widzieć tylko błoto i narzekać, że buty mu się ubrudziły.
Co się dzieje z jabłkiem, które zjada robak? Można je zjeść? To w takim razie, co się dzieje z człowiekiem, który jest pożerany przez smutek, żal i rozgoryczenie?
Niezdrowy smutek rodzi grzech i jest związany z innymi grzechami. Od takiego smutku już jest blisko do rozpaczy, która wyraża się w braku zaufania Bogu, bo człowiek nie wierzy, że Bóg sobie z tym problemem poradzi.
Demon posługujący się smutkiem współpracuje z demonami odpowiedzialnymi za inne grzechy np. za obżarstwo, za nieumiarkowanie w piciu, za brak czystości, za lenistwo.
Zainfekowane grzechami serce to poważna sprawa. Niestety, zdarza się, że człowiek nie chce zostawić tego smutku. Wchodzi w ten grzech coraz głębiej, budzi się w nim złość i poczucie niesprawiedliwości. Zaczyna obwiniać wszystkich za wszystko, zaś nigdy siebie. Jest niespokojny, znerwicowany. Nie może spać, nie może jeść albo śpi i je zbyt dużo… I co teraz? Lekarz specjalista, psycholog? A może Jezus?
Ewelina Szot