niedziela, 28 stycznia 2024

„Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących”. (Mk 13, 35-36)

 



Czy jesteś gotowy/gotowa, żeby właśnie dziś umrzeć, stanąć przed Bogiem i odpowiedzieć za wszystkie swoje uczynki? Za zło i dobro, które zaistniało przez ciebie albo dzięki tobie oraz za wszystkie dobre uczynki, które mogłeś/mogłaś uczynić, ale tego nie zrobiłeś/nie zrobiłaś, bo mogłeś/mogłaś komuś pomóc, a zamiast tego siedziałeś/siedziałaś sobie wygodnie na kanapie przed telewizorem.

Czy w pracy, jak nic nie robisz, otrzymujesz za to nagrodę czy raczej karę?

A jak niespodziewanie twój szef zastanie cię na tym, że nic nie robisz, to pochwali cię i da ci podwyżkę?

Czy w szkole, jak się nie uczysz, dostajesz same piątki i szóstki?

A jak zostaniesz wezwany do odpowiedzi, a ty nic nie umiesz, to co dostaniesz?

 

Podobnie jest z przyjściem Pana Jezusa i nie chodzi tu tylko o koniec świata, ale także o śmierć, której doświadczy każdy człowiek.

Śmierć przyjdzie na każdego wcześniej czy później bez wyjątku, a niektórzy żyją jakby mieli żyć wiecznie, a to nie trzeba wiele – zawał serca, wylew, udar, samochód cię potrąci… Dziś jesteś, a jutro może cię nie być.

Wydaje ci się, że ciebie to nie spotka, ale może cię spotkać i co wtedy?

Dla niektórych koniec tego życia, to koniec wszystkiego, ale czy tak jest dla kogoś, kto wierzy?

Z tym pytaniem cię pozostawiam. Odpowiedz sobie na nie i przemyśl swoje życie.

Ewelina Szot