Jest rok 2010. Leżę w szpitalu. Jestem na granicy śmierci. Od kilku miesięcy jestem nieprzytomna. Wg lekarzy nie wyzdrowieję, więc mówią mojej rodzinie, by przeniosła mnie do hospicjum.
Pawłowi wpada w ręce informacja o Terespolu – miejscowości blisko granicy z Białorusią, około 5 godzin jazdy samochodem od naszego domu. Z obrazu Matki Boskiej wycieka olejek o zapachu róż.
Paweł jedzie po ten olejek. W sobotę wieczorem naciera nim moją głowę, a w poniedziałek ja, która nie ruszałam się od kilku miesięcy, zaczynam poruszać nogą. Lekarze nie mogą w to uwierzyć – mówią, że to cud.
Po pewnym czasie odzyskuję przytomność, podejmuję rehabilitację i wracam na jakiś czas do domu. Za chwilę znów wrócę wielokrotnie do szpitala na rehabilitację, potem podejmę rehabilitację w klinice rehabilitacji, a będzie to bardzo ciężka, aczkolwiek skuteczna praca.
Od tego zdarzenia minęło ponad 13 lat, dlatego chciałam podziękować Maryi, że wstawiła się za mną u Jezusa. Chciałam Ją widzieć codziennie, dlatego w naszym ogródku stanęła kapliczka z Jej figurą.
To Matka Boża Saletyńska. Dlaczego właśnie ta Matka Boża? Powody są 3, a mianowicie:
1. Ta Matka Boża siedzi. Ja przez większość dnia także siedzę, więc Ona tak jakby mi pokazywała, że przede wszystkim jest moją Matką i zrównuje się do mojego poziomu.
2. Ona płacze, a swoimi łzami przypomina mi codziennie o odmawianiu różańca i pocieszaniu Jej.
3. To Matka Boża Saletyńska, a zarówno ja i mój mąż mamy ostatnimi czasy bliski kontakt z Dębowcem, czyli Polskim La Salette.
Wiem, że Maryja miała bardzo dużo wspólnego z moim uzdrowieniem, to nie są moje wymysły.
Ona jest Królową Polski. Musimy Ją zatem tak traktować, czcić Ją i okazywać Jej należny szacunek. A tymczasem jest Ona bardzo często obrażana, dlatego praktykujmy nabożeństwo pierwszych pięciu sobót miesiąca. Wszystkie informacje znajdziecie na tej stronie: https://smbf.pl/fatima/nabozenstwa-pierwszych-pieciu-sobot-miesiaca/
Ewelina Szot