Zazdrość. Czasem motywuje do zrobienia czegoś, ruszenia z miejsca, ale przeważnie jest uczuciem negatywnym, które wiąże się z narzekaniem, że inni „mają lepiej, że ja bym też tak chciał”.
Prosta sprawa – jeśli chcesz coś zmienić, to rób, co w twojej mocy, by to zmienić, a Pan Bóg ci pomoże.
Gdybym ja 14 lat temu (gdy odzyskałam przytomność po pierwszych dwóch wylewach) się załamała i stwierdziła, że nie będę ćwiczyć, i pracować nad sobą to zapewne leżałabym dalej w łóżku na materacu przeciwodleżynowym. Ja jednak wolałam podjąć walkę ze swoimi słabościami, ale nie sama – z Chrystusem. Walczę od 2010 r. i nie zamierzam się poddać.
Doceniam to, co mam, bo wiem, że zawsze może być gorzej. Ta myśl towarzyszyła mi przez ostatnie 14 lat.
Mogłam nie żyć, a żyję. Mimo że nie chodzę sama, wychodzę z domu, jeżdżę na wycieczki. Dostałam od Boga drugą szansę i nie zamierzam jej zmarnować na byle jakie, letnie życie, takie życie, jak przed wylewami.
Być może ty narzekasz na swój los, że nic nie idzie po twojej myśli, że wszystko jest nie tak, ale to ty tak myślisz. Bóg ma wszystko pod kontrolą i On najlepiej wie, co dla nas jest dobre. Może przez tę trudną sytuację, którą przeżywasz, chce cię uratować przed wiecznym potępieniem? Może twój plan, na twoje życie zaprowadzi cię do piekła? A tam nie zaznasz już nigdy żadnego szczęścia.
Przemyśl zatem swoje życie. Może warto coś w nim zmienić?
Ewelina Szot