sobota, 27 lutego 2016

Równe szanse?



            Czy wszyscy mają równe szanse? Chyba nie.
Słyszę w mediach, że strajkują różne grupy społeczne, ale o strajku niepełnosprawnych nie słyszałam, a my też jesteśmy dyskryminowani.
Ileż to razy, gdy jeździłam wyłącznie na wózku, ludzie nie zwracali się do mnie, tylko do mojego męża, chociaż sprawa dotyczyła mnie. Czułam się jak piąte koło u wozu. I nie mam tu wcale pretensji do mojego męża, tylko do tych wszystkich ludzi, którzy traktowali mnie, jak powietrze.
Sytuacja zmieniła się całkowicie, gdy np. na niektóre wizyty do lekarzy zaczęłam wychodzić bez wózka. Mąż mnie prowadził. Te same osoby, które wcześniej traktowały mnie, jak powietrze, teraz zaczęły mnie dostrzegać i ze mną rozmawiać. Niesamowite. To tak, jakby wózek był jakąś barierą, zaporą albo czymś w rodzaju czapki niewidki.
Co mnie jeszcze denerwuje? Ano to, że wszystkich niepełnosprawnych „wrzuca się do jednego worka”. Nieważne, czy ktoś miał wylew, czy udar, czy miał wypadek samochodowy, czy jest niepełnosprawny umysłowo. Wszyscy, co jeżdżą na wózkach są tacy sami. Takie niestety istnieje przekonanie.
Tylko, że nie ma dwóch takich samych osób, więc może warto to wziąć pod uwagę.