wtorek, 10 września 2024

8 BŁOGOSŁAWIEŃSTW

 



 

            8 błogosławieństw nazywane jest przez niektórych „nowym dekalogiem”, a dlaczego? Bo my, katolicy powinniśmy żyć według zasad tam podanych. To nasz program, którego powinniśmy się trzymać, a podał nam, go sam Jezus Chrystus.

            Niestety większość ludzi nie do końca je rozumie, a są one bardzo ważne.

 

 

1.      Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Czy człowiek, który jest ubogi posiada wiele? Czy ma mnóstwo rzeczy, do których się przywiązuje i nie może bez nich żyć?

Czyż człowieka ubogiego w duchu nie charakteryzuje pokora? Pokora, która  jest życiem w świadomości uznania prawdy o sobie samym? Pokora, o którą tak ciężko we współczesnym świecie?

Ubogi w duchu cieszy się tym, co ma. On nie chce coraz więcej i więcej, bo cieszy się z każdej rzeczy, którą osiągnął, i którą posiada.

Ubogi w duchu jest tak naprawdę bogaty – bogaty w głęboką wiarę, a kto ma taką wiarę może góry przenosić.

 

2.      Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

Życie na ziemi wiąże się ze smutkiem, z cierpieniem. Doświadczyli go zarówno Jezus i Maryja, zatem my – chrześcijanie nie będziemy od niego wolni.

Dopóki żyjemy na ziemi, nie będziemy tak do końca szczęśliwi. Jesteśmy przecież w miejscu wygnania i przez całe życie pielgrzymujemy do domu Ojca.

Na czas tej tułaczki został nam dany Pocieszyciel – Duch Święty, który obdarza nas swoimi darami.

Na drodze do domu Ojca znajdują się gospody, w których można się posilić i zebrać siły na dalszą drogę – kościoły, w których możemy posilić się Komunią Świętą – Ciałem Chrystusa, umacniającym nas w czasie pielgrzymki przez ziemię.

 

3.      Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

W ciszy można spotkać Boga, nie w hałasie. Hałas nas rozprasza, nie możemy się skupić. A co dziś krzyczy? Radio, telewizja, Internet…

Trzeba więc porzucić tą hałaśliwą codzienność, panować nad nią. A czy przypadkiem to ona nie panuje nad większością ludzi?

Nierzadko to my sami odsuwamy na bok ciszę. Dlaczego? Bo się jej boimy. Boimy się usłyszeć głos Boga w naszym sercu. A co jeśli wyjawi nam prawdę o nas samych, a my nie chcemy jej poznać?

 

4.      Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Czy my, ludzie dobrze rozumiemy sprawiedliwość? Czy rozumiemy ją tak, jak rozumie ją Bóg? A Bóg mówi:

„Bo myśli moje nie są myślami waszymi

ani wasze drogi moimi drogami –

wyrocznia Pana”.

Iz 55, 8

 

Błogosławiony, czyli szczęśliwy będzie ten, który będzie cierpliwy i zostawi wymierzenie sprawiedliwości Panu, a w swoim czasie to nastąpi.

Nie możemy się tu kierować starotestamentalną zasadą „oko za oko, ząb za ząb”, bo Jezus uczył nas czegoś innego. Uczył nas kochać Pana, Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą, a bliźniego swego jak siebie samego. Czy zatem my, sami sobie zrobilibyśmy sobie krzywdę?

 

5.      Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Miłość, zrozumienie, przebaczanie, świadczenie dobra, litowanie się, pomoc drugiemu człowiekowi.

Musimy się tu kierować złotą zasadą postępowania:

„Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!

Mt 7, 12

A czy tak jest?

Czy my nawzajem okazujemy sobie te wszystkie wartości przedstawione wyżej? Bóg nam wybacza wszystkie grzechy w każdej spowiedzi, a ile razy my nie możemy przebaczyć drugiemu człowiekowi znacznie mniej poważnych przewinień? Czasem nawet gniewamy się na drugiego człowieka całe życie. Nie wybaczamy mu nawet po jego śmierci i nie zdajemy sobie sprawy, że nie tylko jemu wyrządzamy krzywdę, ale sobie też. Nie okazujemy miłosierdzia drugiemu, a czy to nie jest grzech?

 

6.      Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Czyste, czyli nie brudne, a czym można ubrudzić serce? Czy nie grzechami? A gdzie się obmywamy z  grzechów? Czyż nie w konfesjonale?

Jeśli ktoś chce żyć i mieszkać z Bogiem, to będzie się starał, by trafić do Jego domu w Niebie.

Oglądać Boga można już tu, podczas ziemskiego życia i nie mówię tu o wizjach czy objawieniach. Oglądanie Boga oznacza bliską relację z Nim poprzez  służbę innym dla Niego, modlitwę, uwielbianie Go, adorowanie oraz oddawanie Mu chwały.

 

7.      Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Czy pokój oznacza tylko stan braku wojny? A od czego początek biorą wojny i konflikty zbrojne? Czyż nie od niepokoju w ludzkich sercach? Czyż nie od sporów między najbliższymi osobami?

Nie chodzi tu zatem tylko o łagodzenie konfliktów między narodami, ale przede wszystkim o dbanie o pokój w naszych sercach i w naszym otoczeniu. Jeśli nie będziemy nad sobą pracować i likwidować choćby najmniejsze zalążki gniewu, złości, zawiści, zazdrości wobec drugiego człowieka to sami będziemy odpowiedzialni za stan wojny w naszych sercach.

 

8.      Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

My, uczniowie Chrystusa możemy powtórzyć za św. Pawłem:

„Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu;

żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy;

znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni,

 obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy.

Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele”.

2 Kor 4, 8-10

A jak dziś wygląda znoszenie cierpienia wśród ludzi? Jak wygląda znoszenie prześladowania? Czy to znoszenia obelg, przykrych słów, wyśmiewania poglądów chrześcijańskich czy nawet znoszenia tortur i odbierania życia?

 

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.

Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.

Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

Ewelina Szot