Większość ludzi, którzy chcą się rozwijać, myśli przeważnie o rozwoju fizycznym. Ludzie myślą zazwyczaj o uprawianiu jakiegoś sportu, poprawie wyglądu lub zdrowia, ale mało kto myśli o poprawie kondycji swojego umysłu, swojej duchowości.
Wiem ze swojego doświadczenia, że nieodłącznym elementem przy rozwoju fizycznym jest rozwój duchowy.
Choć podczas choroby ucierpiało moje ciało wraz z kluczowym organem, to znaczy z mózgiem, to naprawiona została moja duchowość, ale to nie znaczy, że jak już działa tak, jak trzeba, to ja już nic nie muszę robić w tym temacie. Ona jest naprawiona, więc ja nie mogę pozwolić, żeby się znów zepsuła.
Tak jak ćwiczę fizycznie i rozwijam swoje ciało, tak też mój umysł i dusza potrzebują ćwiczeń dla siebie właściwych, by mogły się rozwijać.
Kiedy leżałam kilka miesięcy nieprzytomna w szpitalu, moje mięśnie były nieużywane, więc zapomniały, co mają robić. Trzeba było je rozruszać na nowo i przypomnieć im ich funkcje.
Podobnie jest z duchowością człowieka – nieużywana zanika. Kiedy jej nie ćwiczysz cofasz się zamiast rozwijać, jest coraz gorzej.
Dziś duchowość wielu ludzi jest śpiączce. A jak jest z twoją duchowością?
Ewelina Szot