sobota, 11 września 2021

Miłosierny Samarytanin (Łk 10, 30-37)

 http://ziarnko-gorczycy.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=109&sid=596682e6c4c51a23ed4b03d0ab420bc9



Przełóżmy tę przypowieść na język współczesny.
Szedł drogą pewien człowiek. Został napadnięty, obrabowany i pobity. Leżał w kałuży krwi na poboczu. Drogą przejeżdżał ksiądz, ale widząc go, nie zatrzymał się, a pojechał dalej.
Potem przejeżdżał pielęgniarz, który również się nie zatrzymał.
Wreszcie drogą przechodził uchodźca, który stara się o azyl (bo Samarytanin dla Żyda wcale nie był dobrym, uczciwym człowiekiem, ale raczej nieprzyjacielem). Pomógł mu, opatrzył mu rany i zawiózł do pobliskiego hotelu. Polecił właścicielowi hotelu się nim opiekować, płacąc mu i obiecując, że gdyby wydał coś więcej, odda gdy będzie wracał.

Jak teraz podchodzisz do tej przypowieści?