wtorek, 9 września 2014

Wyższa konieczność



     Po wylewie muszę robić pewne rzeczy, to wyższa konieczność. Wolę nie próbować ich nie robić, to za duże ryzyko. Pewne rzeczy mam przykazane przez lekarzy i stosuję się do tych wytycznych.
     Po pierwsze, muszę pić około 2,5 litra płynów dziennie. A gdy jest gorąco, to więcej. Nie próbuję pić mniej.
     Jeśli chodzi o jedzenie, to nie jem wszystkiego. Nie to, że nie mogę, ale pewne potrawy nie są mi wskazane. Przykładem mogą tu być rzeczy smażone lub fast foody.
     Kolejną rzeczą, którą muszę robić codziennie, jest mierzenie ciśnienia. Prawidłowe ciśnienie zdrowych ludzi, czyli 120/80 jest dla mnie za wysokie. Ja mam ciśnienie, ok. 100/60 i z takim czuję się dobrze. Rzadko kiedy jestem śpiąca w ciągu dnia mimo, że piję kawę bezkofeinową. Pogoda też nie działa na mój nastrój. Czasem ktoś mówi, że jest taka pogoda, że by tylko spał. Ja nie mam takiego problemu.
     Rzeczą, którą muszę robić każdego dnia, to muszę ćwiczyć. Nie chodzi tu tylko o ćwiczenia fizyczne, choć one zajmują większość czasu. Chodzi tu także o ćwiczenia precyzji, ćwiczenia pisania i ćwiczenia logopedyczne.
     Weekend mam luźniejszy, ale to nie znaczy, że mogę od rana do wieczora przeleżeć w łóżku plackiem. Muszę się trochę poruszać, pochodzić.
     Muszę też dbać o swoją odporność, dlatego codziennie jem tabletki odpornościowe i piję wodę z miodem. Ewentualne przeziębienie groziłoby leżeniem w łóżku, a na to nie mogę sobie pozwolić. Muszę się ruszać każdego dnia, a jeśli nie, muszę przyjmować zastrzyki anty zakrzepowe w brzuch. Przyjmowałam je długi czas po wylewie i prawdopodobnie od nich porobiły mi się zrosty na jelitach, które trzeba było usunąć operacyjnie.
     Z leków już wszystkich zeszłam, a wcześniej było ich trochę. Pozostał tylko żel do oka, który musi być użyty, co godzinę. Tubka żelu wystarczy na tydzień, a jeno opakowanie żelu kosztuje ok. 20 zł.
     Jak widać tych rzeczy jest sporo. Na pewno jest ich więcej, ale tylko to mi przychodzi do głowy w tej chwili.