środa, 29 czerwca 2022

Ponferrada, Hiszpania 1556 rok Samotnia Przenajświętszego Sakramentu

Podobnie jak El Cebrero, Ponferrada leżała na szlaku prowadzącym do Santiago de Compostella, stanowiąc miejsce odpoczynku pielgrzymów. W 1556 roku miał tu miejsce cud eucharystyczny, który upamiętnia kaplica zwana „Samotnią Przenajświętszego Sakramentu”. Cud wiąże się z osobą Juana de Benavente. Mężczyzna był trenerem psów i wraz z żoną mieszkał na obrzeżach miasta. Był szanowany z racji swej pobożności – każdego wieczoru nawiedzał kościół i długo się w nim modlił. Zakrystianin, znając jego zwyczaj, zostawiał mu klucze i spokojnie szedł do domu a Juan, gdy skończył modlitwy, zamykał świątynię. Pewnego wieczoru jego pobożność została wystawiona na próbę. Juan, korzystając z tego, że był sam w kościele, postanowił… ukraść naczynia. Tabernakulum było drewniane, więc nie miało wartości, za to cyborium, w którym były konsekrowane Hostie mogło przynieść mu niezły zysk. Mężczyzna zabrał tabernakulum, oddał klucze od kościoła i udał się w stronę rzeki. Chciał utopić niej skrzynkę i Hostie a cyborium zamierzal sprzedać. Im bliżej był rzeki, tym dziwniejsze rzeczy zaczęły się dziać. Drewniane tabernakulum stawało się coraz cięższe i niczym magnes trzymało się jego ciała – tak, że nie mógł wrzucić go do wody. Przestraszony tymi znakami postanowił wrócić do domu. Gdy przekroczył próg mieszkania, tabernakulum stało się dziwnie lekkie i spadło na ziemię. Juan ukrył je przed żoną, by nie zadawała mu pytań. W nocy z miejsca, gdzie ukryl skrzyneczkę, zaczęła bić światłość. Zauważyła to jego żona i zapytała, co się dzieje. Juan nie odpowiedział, tylko zabrał ze soba tabernakulum i wyszedł. Poszedł nad rzekę, ale bojąc się, że tabernakulum znów stanie się nienaturalnie ciężkie postanowił wrzucić je w jeżyny. Następnego dnia proboszcz zauważył kradzież. Wiadomość o niej szybko obiegła Ponferradę mieszkańcy zaczęli szukac sprawcy, ale nikt nie podejrzewał znanego z pobożności Juana. Tymczasem mężczyzna był coraz bardziej nerwowy. Zastanawiał się, jak opuścić miasto. Miejsce, gdzie wyrzucił Hostie, było położone na odludziu. Najczęściej odwiedzały je matki z dziećmi, które mogły się tam spokojnie bawić. Właśnie dzieci zauważyły, że wśród krzewów zaczęło dziać się coś dziwnego. Pojawiły się piękne ptaki, podobne do białych gołębi, których wcześniej tam nie było. Nawet gdy dzieci rzucały w nie kamieniami, wracały do jeżyn. W nocy zaś pojawiło się tajemnicze światło, które było widoczne nawet z daleka. Dodatkowo niektórzy słyszeli cudowne śpiewy…
Hostie odkryli kusznicy, którzy postanowili zapolować na rzadkie ptaki. I teraz zaczęły dziać się tajemnicze rzeczy: pękały łuki, rwały się cięciwy, żadna strzała nie poleciała w kierunku ptaków. Jeden z kuszników postanowił podejść bliżej jeżyn, by sprawdzić, co się dzieje. Zauważył drewnianą skrzyneczkę: była otwarta, było widać znajdujące się w niej Hostie. Co więcej, biła z niej światłość. Mężczyzna szybko domyślił się, że znalazł Najświętszy Sakrament, którego poszukiwało całe miasto. Pobiegł w kierunku domów i wszedł na dzwonnicę kościoła pw. Św Piotra, by biciem dzwonów powiadomić mieszkańców, że stało się coś ważnego. Wspólnie udano się w kierunku krzaków. Tam czekały tabernakulum, Hostie, ptaki i światło. Procesyjnie odniesiono Hostie do kościoła a złodziej przyznał się do winy (zgodnie z obowiązującym prawem został skazany na karę śmierci przez powieszenie).