Czy przewróciłeś się kiedyś na żwirze albo na asfalcie, gdzie było pełno małych kamyczków i piasku? Obdarłeś sobie kolano do krwi? I co wtedy zrobiłeś? Usiadłeś, zacząłeś płakać i narzekać, czy zabrałeś się za opatrywanie rany?
A jak się opatruje zabrudzoną, krwawiącą ranę? Taką brudną ranę od razu zabandażujesz? Chyba, raczej nie. Najpierw musisz ją oczyścić i odkazić, a później dopiero możesz ją zabandażować.
Teraz tą sytuację przełóż sobie na życie duchowe.
Jak ty chcesz iść do nieba z brudnymi ranami? Najpierw cię trzeba oczyścić i odkazić. A co oczyszcza i odkaża? Co jest nieprzyjemne dla człowieka, ale w gruncie rzeczy dobre? Cierpienia.
One są taką wodą utlenioną dla duszy. Dzięki nim człowiek zaczyna rozumieć, że grzeszy, że musi iść się oczyścić do konfesjonału.
Potem już tylko bandaż na twoją zbolałą duszę i jesteś uzdrowiony.
Ewelina Szot