Jakie ja mam szczęście. Może ktoś powie: jakie ty masz
szczęście? Przecież o mało nie umarłaś? Mimo, że jeszcze nie chodzę sama, to
jestem szczęśliwa. Dlaczego? Z wielu powodów.
Po
pierwsze żyję. A czy to nie jest powód do szczęścia? Życie to drogocenny skarb.
Warto żyć, bo może nas spotkać wiele dobrego. Mnie spotkało, a jedną z tych
rzeczy jest miłość.
Mój mąż
zrobił dla mnie bardzo dużo, nawet nie wymienię tu wszystkiego. Słyszałam o
kobiecie, będącej w podobnej sytuacji do mnie i mąż zostawił ją po ślubie, z
dziećmi. A Paweł został ze mną mimo, że nie byliśmy jeszcze małżeństwem.
Ze strony
rodziny też doświadczyłam wiele dobrego. Poświęcają mi wiele czasu i serca.
Nie tylko
krewni pomagają. Ludzie okazali pomoc zwłaszcza przy organizacji pikniku
charytatywnego. Była to pomoc przeróżnego rodzaju. Dzięki tej pomocy pewnie
niedługo stanę na nogi. Także na co dzień spotykam się z pomocą ze strony
różnych ludzi.
Dom także,
po części udało się przystosować do moich potrzeb. Nie w całości, bo schodów
się nie da usunąć, ale w większości. I tak jest dobrze, bo mogłam mieszkać w bloku na czwartym piętrze, bez dostępu do windy.
Poza tym,
jestem coraz bardziej sprawna. Jeszcze nie chodzę samodzielnie, ale wiele
rzeczy potrafię zrobić sama. A teraz kiedy mamy nowy pokój na tym samym
poziomie co łazienka, potrzebuję tylko pomocy przy wejściu po schodach do
kuchni, gdzie sama sobie robię śniadanie i kolację.
Do pełni
szczęścia potrzebna mi jest utwardzona droga z domu do drogi głównej, która
pozwoli mi się samej wydostać z domu.