Podam do ogólnej wiadomości,
jak mój obecny stan wygląda, bo nie wspominałam o tym, a trochę się zmieniło
po ostatnich wydarzeniach. Moja kondycja jest gorsza, niż 2 miesiące temu,
przed wylewem, ale wszystko wraca do normy i idzie ku dobremu.
Po pierwsze, do kontrolnej
angiografii, 5 marca, nie wolno mi chodzić, dlatego każdego dnia muszę
przyjmować zastrzyki antyzakrzepowe.
Nie jestem na razie też na
tyle silna, żeby przesiąść się sama z wózka na kanapę, fotel, czy toaletę. Wcześniej
to robiłam, ale 3 tygodnie leżenia w łóżku swoje robi.
Pogorszył mi się też wzrok i
słuch, ale i tak jest dużo lepiej w porównaniu do stanu zaraz po embolizacji.
Wtedy smsa nie mogłam przeczytać w okularach, a teraz czytam je bez okularów.
Po tych kontrastach, które
były mi podane przy badaniach, włosy wypadają mi na potęgę. Tak też było 4 lata
temu.
Schudłam też trochę, ale nie
ma się co dziwić, biorąc pod uwagę szpitalne jedzenie. To zdanie nie dotyczy
Lublina.
Poza tym nic się nie
zmieniło zwłaszcza pod względem umysłowym. Wszystko idzie do przodu, a teraz
będzie tylko lepiej, bo jestem już zdrowa.