Każdy ma jakieś problemy,
mniejsze, czy większe. Ja akurat mam takie, jakie mam. Ale czy mam z tego
powodu jakieś pretensje, jakieś wyrzuty? Oczywiście, że nie. Może to się wam
wydać dziwne, że nie mam pretensji, w końcu ktoś może powiedzieć, że tyle złego
doświadczyłam.
Może i dużo, i nikomu nie
życzę takich przeżyć, jak moje, ale zawsze było rozwiązanie na każdy problem.
Nigdy nie było tak, żeby jakiś mój problem pozostał bez metody do jego
rozwiązania.
Istnieje też zapytanie, jaki
problem jest ważniejszy. Czy ważniejszy jest problem taki jak mój, czy
ważniejszy jest np. problem braku pieniędzy, czy niedogadywania się ze współmałżonkiem? Ja tego nie oceniam, oceńcie to sami. Ale moim zdaniem, to
jak porównanie gwoździa do dywanu. W ogóle nie ma porównania. Trzeba się
zastanowić, czy istotniejsze są wartości materialne, czy wygranie ze śmiercią i
zdobycie nagrody, jaką jest życie?
Większość ludzi ubolewa nad
moim losem i żałuje mnie bardzo, ja jednak nie mam pretensji do losu. To
prawda, jest ciężko i było ciężko. Bo takie leżenie w łóżku bez ruchu, jak 4,5
roku temu, pozostawia swoje skutki. Robią się odleżyny. A na refundację za
materac przeciwodleżynowy trzeba czekać ok. miesiąca, a materac jest potrzebny
na już.
W płucach zalega flegma,
którą bardzo ciężko odkrztusić i trzeba robić odsysanie, co wcale nie jest
przyjemne.
Ale mimo tak ciężkich przeżyć
ja się nie poddaje i nigdy się nie poddam.