Pewne
rzeczy wydają się dla ludzi, którzy chodzą oczywiste i nie wyobrażają sobie bez
nich życia, jak by to było, gdyby ich nie było.
Po
pierwsze taka banalna rzecz – wyjście samemu z domu na spacer. W przypadku
osoby, która sama chodzi, jest to całkowicie możliwe, ale nie w moim przypadku.
Ktoś powie: Ale mogłabyś wyjechać sama
wózkiem z domu. To ja odpowiadam – proszę mi pokazać, jak mam wyjechać.
Pierwsza
bariera samodzielnie nie do pokonania pojawia się już przy wyjeździe z domu. Przy
jednych drzwiach są schody, a przy drugich bardzo wysoki próg, wózkiem nie do
pokonania.
Kolejna
bariera – teren przed domem. Dom jest położony na góreczce, więc jak bym tam
miała zjechać wózkiem? Poza tym teren nie jest utwardzony, w związku z czym
jest tam potworne błoto, zwłaszcza po opadach i w okresie takim, jak teraz.
Ostatnia
bariera – droga prowadząca do asfaltu, o którą prosimy Urząd Gminy od paru lat.
Niestety bezskutecznie.
Inna
rzecz – samodzielne pójście na zakupy. Chodzenie samej po sklepach, oglądanie
tego, co się chce i jak długo się chce.
Następnie
– pójście na plotki do koleżanek. Też sama nie pójdę, bo do moich koleżanek są
schody.
W
końcu – jazda autobusem. Może to nie jest luksusowy środek transportu, ale
brakuje mi go. Ostatni raz autobusem jechałam 16 lipca 2010 r., więc mam prawo
odczuwać brak jazdy nim.
Niby
takie niepozorne rzeczy, a okazują się istotne.
Droga do nas