Po wylewie w 2010 roku,
kiedy leżałam nieprzytomna, moje lewe oko nie domykało się, przez co wysychało.
Jednak wtedy nie ważne było oko. Ważne było, czy przeżyję.
Po wyjściu ze szpitala,
bardzo bolało mnie to oko, dlatego często je mrużyłam i teraz mam jedno oko
mniejsze, a drugie większe. Ból wynikał z owrzodzenia rogówki oka.
Byłam u kilku okulistów, ale
usłyszałam, że to już tak będzie bolało, muszę się przyzwyczaić. A najlepsza
diagnoza brzmiała: Trzeba będzie to oko
zaszyć.
Jednak dostaliśmy kontakt do
okulistki z Krosna, do pani Czerwonki i ona uratowała moje oko. Przez długi czas,
bo ponad rok, nosiłam soczewkę opatrunkową na oku, którą trzeba było wymieniać
co miesiąc. Oprócz tego krople i żel do oka.
Gdyby nie ta soczewka, straciłabym oko.
Po upływie ok. roku, moje
oko się zbuntowało i odrzuciło soczewkę. To oznaczało zapuszczanie oka
specjalnym żelem co 1 godzinę lub rzadziej, to zależało od bólu.
Pani Czerwonka, jako
pierwsza okulistka, dobrała mi właściwe okulary. Przez ponad 2 lata nie nosiłam
okularów i nie wyobrażam sobie teraz, jak ich mogłam nie nosić. Nawet na
własnym ślubie byłam bez okularów.
Dzięki pani Czerwonce moje
oko zostało uratowane, za co jestem jej wdzięczna.