Znów moja kontrolna
angiografia została przełożona, tym razem z powodu braku miejsc. Już byliśmy
jakieś 25 km od domu i Paweł zadzwonił do Lublina, żeby potwierdzić. Gdyby nie
telefon Pawła, wracalibyśmy się z Lublina.
To prawdziwy cud, zresztą
nie pierwszy w moim życiu, że na zabieg embolizacji w styczniu, do znakomitego
profesora, sławy światowej dostałam się w ciągu kilku dni, a do rutynowej
kontroli, podchodzę już któryś z kolei raz w ciągu pół roku.
Cuda się zdarzają.