Na mojej drodze życia od jakiegoś czasu świeci Boże światło.
Wspaniale jest iść w tym świetle, bo wiem , że kiedy w nim jestem nic mi nie grozi.
A ilu dziś ludzi wychodzi na własne życzenie z tego światła? Wchodzą w ciemność i tam się gubią.
Po co to robić?
I po co ci, którzy opuścili drogę światła próbują wyciągać z tej drogi tych, którzy nią idą?