Jak zapewne
większość wie, organizujemy piknik, gdzie dochód będzie przeznaczony na moją
rehabilitację.
Przed
piknikiem (w najbliższą niedzielę), planowaliśmy przeprowadzić zbiórki publiczne
pod kościołami. A żeby wszystko było zgodne z prawem, zbiórkę należało zgłosić
do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.
W czwartek
przyszło nam pismo, że nie można przeprowadzić zbiórki, bo w nazwie zbiórki figuruje
moje imię i nazwisko, a to jest niezgodne z ustawą o ochronie danych osobowych. Zbiórka
może się odbyć, jeżeli zmienimy nazwę lub kiedy ja wyrażę pisemną zgodę na
użycie mojego imienia i nazwiska, ale trzeba czekać 7 dni, aż Ministerstwo to rozpatrzy,
więc w najbliższą niedzielę zbiórki nie przeprowadzimy.
A w ustawie
o zbiórkach publicznych nie ma ani słowa o tym, że w nazwie nie może być
imienia i nazwiska. Na telefon mojego męża do Ministerstwa, pracująca tam pani
powiedziała: No, ale to wszystko jest w
ustanie o ochronie danych osobowych.
Czyli, że
co? Normalny człowiek ma być alfą i omegą, i znać wszystkie ustawy?
To jest utrudnianie życia obywatelom. Czy w jednej ustawie nie dało się napisać
wszystkiego? Czy to jest, aż takie trudne? Przecież przepisami zajmują się podobno ludzie wykształceni.