poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Carpe diem



     Carpe diem – chwytaj dzień. Moje przeżycia pokazały mi, że należy się cieszyć tym co mamy, bo zawsze może być gorzej. Ja się przekonałam o tym na własnej skórze, aż za dobrze. Myślałam, że było źle, bo nie chodziłam sama, aż trafiłam do szpitala przestałam mówić, straciłam wszystko, co wypracowałam i musiałam zaczynać od nowa.
     Dlatego tak ważne jest, by korzystać z każdej chwili, cieszyć się nawet z najmniejszych rzeczy, bo można je utracić w każdym momencie.
     Prawdą jest, że „nie znacie dnia, ani godziny”, dlatego ja mój wylew traktuję, jako pewnego rodzaju przestrogę. Ostatnie badanie – tzw. angiografia, pokazujące, czy nadal w mojej głowie siedzi naczyniak, miałam w 2011 roku. Nadal pewne pozostałości tam były. Do tej pory mógł się wchłonąć. Badanie by to pokazało, jednak nie można go wykonywać zbyt często, bo polega ono na wstrzyknięciu kontrastu, a to bardzo obciąża organizm.
     Dlatego to jest dla mnie przestroga, żeby „spodziewać się niespodziewanego” (kto oglądał „Pingwiny z Madagaskaru”, będzie wiedział o co chodzi).
    To nie dotyczy tylko mnie, ale każdego, bo jaką mamy pewność, że nic nam nie będzie, dlatego bądźmy przygotowani…