poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Mój obecny stan (część druga)



     Moim głównym problemem jest jest chodzenie. Oczywiście chodzę, ale nie samodzielnie. Chodzę z mężem, tatą i z moim rehabilitantem. Czasami chodzę też z balkonikiem i w poręczach, a ostatnio na rehabilitacji w Rzeszowie, chodziłam z dwoma kijami, a niedawno zaczęłam ćwiczyć z kulami.
     Mam nadzieję, że w tym roku, będę chodzić samodzielnie, a jeśli nie, to chociaż do 12 lutego. Bo wtedy są urodziny męża i powiedziałam mu, że moim prezentem na jego urodziny, będzie to, że zacznę chodzić samodzielnie. Jeszcze trochę popracuję i się uda. Wierzę w to.
     Ćwiczę każdego dnia i jeśli ktoś mi kiedyś powie, że nic nie robię cały dzień, to się poważnie obrażę dopóki ten ktoś mnie nie przeprosi. Bo przepraszam, ale nie doszłam do obecnego stanu nic nie robiąc. Ze stanu, gdzie tylko leżałam i nie ruszałam, ani ręką, ani nogą, teraz potrafię zrobić prawie wszystko, z wyjątkiem samodzielnego chodzenia. To co osiągnęłam, nie nastąpiło w ciągu jednego dnia na pstryknięcie palców, a zostało to okupione ciężką pracą przez ponad 4 lata.
     To jest tak jakbym chodziła do pracy, a nawet gorzej, bo normalny człowiek przychodzi do domu po pracy i ma spokój, a ja cały dzień się borykam z moją niepełnosprawnością. Dlatego chcę, jak najszybciej stanąć na nogi.

     Czymś co mi doskwiera, jest blizna z tyłu głowy. Po przeprowadzonej operacji, spowodowanej wylewem, pozostała mi blizna. Nie mam kawałka czaszki z tyłu.
     Szczególnie odczuwam jej brak, gdy się bardzo wyprostuję lub, gdy ktoś mnie mocno przytuli. Dlatego proszę o rozwagę, gdy ktoś chce wyściskać, bo mnie to później naprawdę boli. A nie będę tego tłumaczyć za każdym razem.
      Moim problemem jest także trochę zagięty, duży palec na lewej stopie. Zgiął się w wyniku choroby. Kiedyś jedna z lekarek orzekła, że jest on złamany. Będąc w rzeszowskim szpitalu, w październiku, postanowiłam zrobić prześwietlenie, by sprawdzić, czy rzeczywiście był złamany i źle się zrósł. Okazało się, że przykurcz na palcu powstał w wyniku choroby.
     Lekarze powiedzieli, że nigdy się nie wyprostuje, ale to nie jest prawda, bo w porównaniu do mojego stanu po wylewie, to teraz jest  wiele prostszy. Nie jest jeszcze całkiem prosty, ale wszystko jest na dobrej drodze.
     Obecnie palec przeszkadza mi przy ubieraniu buta, bo gdy źle go ubiorę, odczuwam ból przy chodzeniu. Dlatego tak ważne dla mnie jest, żeby jak najszybciej był prosty.
     Mam też problem z włosami. Wypadają mi. Jakiś czas temu bardziej, potem zaczęłam używać specjalnego szamponu i przestały tak strasznie wypadać.
     Nie ma w tym nic dziwnego, że włosy mi wypadają, bo jak powiedział mój lekarz, miałam tyle naświetlań, że powinnam świecić w nocy. Po drugim wylewie było ich ponad 30.
       No, ale dobry szampon może zdziałać wiele, a poza tym nie jestem już poddawana naświetlaniom.
     Taką rzeczą, którą muszę robić, jest wypijanie 2,5 litra płynów każdego dnia. Gdyż jak powiedział mój lekarz, zastawka lubi wodę. Dlatego codziennie muszę wypijać, taką ilość płynów. Nie ważne czy to czysta woda, sok, herbata, czy kawa. Musi to być płyn. To wyższa konieczność.