środa, 28 maja 2014

Nadejście lata – bardzo złe wspomnienia



                 Zaczyna robić się ciepło, a ja z tym okresem mam bardzo złe wspomnienia. Wynika to z tego, że zarówno 4, 3 i 2 lata temu, ten czas spędziłam w szpitalu.
                Jedynie w zeszłym roku, lato spędziłam w domu. Pierwszy raz od dłuższego czasu, mogłam spać we własnym łóżku.
                4 lata temu dostałam wylewu i spędziłam w szpitalu okres od lipca 2010 do marca 2011. Bardzo niewiele pamiętam z tego okresu. Ale bardzo prawdopodobne jest, że wylewu dostałam w wyniku wysokiej  temperatury.
                3 lata temu byłam w rzeszowskim szpitalu na rehabilitacji. Mimo, że miałam świetną rehabilitantkę – Blankę, to chciałam wrócić do domu. Spędziłam tam kilka tygodni i pobyt tam przyniósł znakomite efekty. Tego pobytu nie pamiętam tak dokładnie, bo byłam zaledwie rok po wylewie, ale za to pobyt 2 lata temu pamiętam, aż za dobrze i był to dla mnie prawdziwy koszmar.
                Gdy zrobiło się ciepło zaczął mnie boleć brzuch, w związku z czym trafiłam do szpitala w Krośnie, a później do szpitala w Rzeszowie. Ogólnie w obu szpitalach spędziłam 3 miesiące.
                W szpitalu w Rzeszowie przeszłam dwie operacje. Jedna polegała na usunięciu torbiela, który powstał przy ujściu wężyka, który odprowadzał płyn mózgowo – rdzeniowy z głowy i zlikwidowaniu zrostów na jelitach.
                Druga operacja zaś, polegała na wyjęciu zastawki z lewej strony głowy i umieszczeniu nowej z prawej strony.
                Jak już wspomniałam, ten pobyt był dla mnie prawdziwym koszmarem, bo przez pewien czas nie mówiłam. A to jest naprawdę fatalne uczucie, kiedy chce się coś powiedzieć, a nie można. Dodatkowo było strasznie gorąco, a tu trzeba leżeć w łóżku, bo się człowiek nie może ruszyć.
                Wcześniej myślałam, jak jest źle, bo nie chodzę, ale kiedy trafiłam w 2012 r. do szpitala, już wiem, że nie ma co narzekać, bo zawsze może być gorzej. To jest moje motto: „Zawsze może być gorzej”. Dlatego nie ma co się przejmować głupstwami, bo zawsze możemy się znaleźć w gorszej sytuacji.
                W Rzeszowie spędziłam jeszcze 5 tygodni na rehabilitacji, pracując ze świetną rehabilitantką Magdą, odzyskując to, co utraciłam.
                I udało się, odpracowałam wszystko i 3-go października wyszłam ostatecznie do domu.