W zeszłym roku trafiłam
do wioski indiańskiej w Kunowej. Okazała się ona bardzo pomocna w mojej
rehabilitacji.
Mogłam pojeździć na koniu, co w moim
przypadku było bardzo na miejscu. Jeździłam bez siodła, żeby lepiej poczuć
konia. Takie jeżdżenie bez siodła pozwala na lepsze wyczucie ciepła konia i
jego ruchów. To wspaniała metoda ucząca koordynacji i równowagi. Jeździłam na koniu, który nazywał się Harnaś. Oczywiście nie jechałam sama, po obu stronach szli mój mąż i tata, żebym nie spadła z konia.
W wiosce indiańskiej znajduje się też
wiele innych zwierząt oprócz koni. Są tam między innymi lamy oraz kangur. Jest
to świetne miejsce, żeby je zwiedzić, pojeździć na koniu, czy też, urządzić
sobie grilla.
Dlatego gorąco polecam tę wioskę.