czwartek, 5 czerwca 2014

Miłość, miłość, miłość…



     Może niektórzy słyszeli od znajomych, albo znają to z własnego doświadczenia, że po ślubie jest gorzej niż przed ślubem, że ludzie już tak o siebie nie zabiegają, że uczucie wygasa i już nie jest takie jak na początku. Otóż, po ślubie nic się u mnie nie zmieniło, a jest nawet lepiej niż przed ślubem.
     Bo miłość jest jak roślinka, o którą trzeba dbać i pielęgnować ją, by nie uwiędła.
     W związku ważne też jest zaskakiwanie się. Nie chodzi mi tu o rzecz, którą można nabyć za pieniądze. Czasem wystarczy zwykłe słowo, gest, czy podarunek, który można zrobić samemu. Przykładem może być zachowanie Pawła, kiedy to nasypał piasku do butelki po soczku i zrobił mi grzechotkę. Dla mnie to było urocze.
     Miłość to nie tylko czułe słówka i patrzenie sobie w oczy, ale i poświęcenie dla drugiej osoby. Przypomnę tu zachowanie Pawła z okresu mojego wylewu. Nie zostawił mnie, mimo że nie był jeszcze wtedy moim mężem. Mało tego, ożenił się ze mną, powiózł mnie na wózku do ołtarza.
     Ja jestem bardzo szczęśliwa, mimo że nie do końca sprawna i takiego szczęścia życzę wszystkim.