W związku z
tym, że mój mąż sam zrezygnował z pracy, by zostać moim opiekunem, powinien
dostać zasiłek z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w wysokości 520 zł
miesięcznie. Ale szał, naprawdę, mnóstwo pieniędzy (ironia).
A przy
okazji wspomnę, że opiekunowie niepełnosprawnych dorosłych strajkują pod
Sejmem już ponad miesiąc i żądają równego traktowania, w porównaniu z rodzicami
niepełnosprawnych dzieci. O strajku rodziców niepełnosprawnych dzieci było dość
głośno w mediach, bo przyjechali oni z dziećmi i strajkowali w środku, a
opiekunowie dorosłych strajkują na zewnątrz, bo nikt ich do Sejmu nie zaprosił,
władze się tym wcale nie przejmują.
Opiekunowie
dzieci dostali 1000 zł od maja, potem od stycznia dostaną 1200 zł, a od 2016 r.
zasiłek osiągnie poziom płacy minimalnej.
Niestety, o
opiekunach dorosłych to już nikt nie myśli, a żądają oni tylko równego
traktowania. A ci rodzice niepełnosprawnych dzieci, strajkowali tylko we własnym
imieniu, a nie przyszło im do głowy, że ich dzieci będą niedługo dorosłe, i
znowu będą robić raban?
Ale wróćmy
do mojego męża. Przed rezygnacją z pracy udał się do GOPS-u, by dowiedzieć się,
co trzeba zrobić, by dostać ów zasiłek. Udzielono mu informacji, że głównym
warunkiem jest rezygnacja z pracy.
Oprócz tego trzeba było dostarczyć tonę dokumentów, moim zdaniem większość z
nich była niepotrzebna. Trzeba było złożyć między innymi: zaświadczenie z ZUS-u
o odprowadzanych składkach, zaświadczenie z Urzędu Skarbowego o osiągniętych
dochodach moich oraz męża, moje orzeczenie o niepełnosprawności, zaświadczenie
męża z gminy o braku posiadania gruntów, świadectwo pracy męża, wewnętrzne 2
oświadczenia GOPS-u i zaświadczenie, że wszystkie dokumenty są prawdziwe, bo
jeśli nie, to grozi odpowiedzialność karna. O tych dokumentach, mąż został
poinformowany przed zrezygnowaniem z pracy.
Po rezygnacji, pani w GOPS-ie poinformowała, że paru dokumentów brakuje, a np. zaświadczenia o wysokości dochodów za 2012 rok. Przy czym wysokość dochodów z
umowy o dzieło nie może przekroczyć 623 zł na osobę miesięcznie. A akurat w
2012 r. mój mąż miał umowę o dzieło.
Co ich to
interesuje jakie były nasze dochody w 2012 roku? To świadczenie się nam należy i
koniec. Z ich założeń wynika, że całe życie trzeba być biednym, bo gdyby się
coś stało i świadczenie byłoby komuś potrzebne na już, to może go nie dostać,
bo dochody jego opiekuna sprzed dwóch lat, mogą być za wysokie.
Dodam
jeszcze, że pani z GOPS-u przyjdzie do nas, na wizytację domową, żeby sprawdzić
jak żyjemy oraz, czy mąż się faktycznie będzie mną opiekował. Pewnie będzie
chciała sprawdzić, czy mąż nie ucieknie na Karaiby z tą fortuną, którą będziemy dostawać:-)
To jest, aż
śmieszne, takie wymogi, żeby dostać 520
zł. A co ich interesuje nasza obecna sytuacja majątkowa? To jest jakaś
paranoja. Co wy na to? Czy uważacie podobnie?