sobota, 26 kwietnia 2014

Chora sytuacja w polskim urzędzie



     W związku z tym, że mój mąż sam zrezygnował z pracy, by zostać moim opiekunem, powinien dostać zasiłek z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w wysokości 520 zł miesięcznie. Ale szał, naprawdę, mnóstwo pieniędzy (ironia).
     A przy okazji wspomnę, że opiekunowie niepełnosprawnych dorosłych strajkują pod Sejmem już ponad miesiąc i żądają równego traktowania, w porównaniu z rodzicami niepełnosprawnych dzieci. O strajku rodziców niepełnosprawnych dzieci było dość głośno w mediach, bo przyjechali oni z dziećmi i strajkowali w środku, a opiekunowie dorosłych strajkują na zewnątrz, bo nikt ich do Sejmu nie zaprosił, władze się tym wcale nie przejmują.
     Opiekunowie dzieci dostali 1000 zł od maja, potem od stycznia dostaną 1200 zł, a od 2016 r. zasiłek osiągnie poziom płacy minimalnej.
     Niestety, o opiekunach dorosłych to już nikt nie myśli, a żądają oni tylko równego traktowania. A ci rodzice niepełnosprawnych dzieci, strajkowali tylko we własnym imieniu, a nie przyszło im do głowy, że ich dzieci będą niedługo dorosłe, i znowu będą robić raban?
     Ale wróćmy do mojego męża. Przed rezygnacją z pracy udał się do GOPS-u, by dowiedzieć się, co trzeba zrobić, by dostać ów zasiłek. Udzielono mu informacji, że głównym warunkiem  jest rezygnacja z pracy. Oprócz tego trzeba było dostarczyć tonę dokumentów, moim zdaniem większość z nich była niepotrzebna. Trzeba było złożyć między innymi: zaświadczenie z ZUS-u o odprowadzanych składkach, zaświadczenie z Urzędu Skarbowego o osiągniętych dochodach moich oraz męża, moje orzeczenie o niepełnosprawności, zaświadczenie męża z gminy o braku posiadania gruntów, świadectwo pracy męża, wewnętrzne 2 oświadczenia GOPS-u i zaświadczenie, że wszystkie dokumenty są prawdziwe, bo jeśli nie, to grozi odpowiedzialność karna. O tych dokumentach, mąż został poinformowany przed zrezygnowaniem z pracy.
     Po rezygnacji, pani w GOPS-ie poinformowała, że paru dokumentów brakuje, a np. zaświadczenia o wysokości dochodów za 2012 rok. Przy czym wysokość dochodów z umowy o dzieło nie może przekroczyć 623 zł na osobę miesięcznie. A akurat w 2012 r. mój mąż miał umowę o dzieło.
     Co ich to interesuje jakie były nasze dochody w 2012 roku? To świadczenie się nam należy i koniec. Z ich założeń wynika, że całe życie trzeba być biednym, bo gdyby się coś stało i świadczenie byłoby komuś potrzebne na już, to może go nie dostać, bo dochody jego opiekuna sprzed dwóch lat, mogą być za wysokie.
     Dodam jeszcze, że pani z GOPS-u przyjdzie do nas, na wizytację domową, żeby sprawdzić jak żyjemy oraz, czy mąż się faktycznie będzie mną opiekował. Pewnie będzie chciała sprawdzić, czy mąż nie ucieknie na Karaiby z tą fortuną, którą będziemy dostawać:-)
     To jest, aż śmieszne, takie wymogi, żeby dostać  520 zł. A co ich interesuje nasza obecna sytuacja majątkowa? To jest jakaś paranoja. Co wy na to? Czy uważacie podobnie?