wtorek, 29 kwietnia 2014

Słowo, które najlepiej opisuje szpital w Krośnie – katastrofa (część druga)



     Na konsultacje, do szpitala w Krośnie przyjechał ordynator ze szpitala w Rzeszowie. Paweł poprosił go o konsultacje i ten się zgodził. Po przyglądnięciu się mojemu stanowi, wbił mi strzykawkę w brzuch, która natychmiast wypełniła się płynem. Potem kazał zrobić mi tomografię brzucha, bo nikt ze szpitala w Krośnie na to nie wpadł. Okazało się, że mam torbiel przy ujściu wężyka, który odprowadzał płyn rdzeniowo -mózgowy, z głowy do otrzewnej. Dodatkowo moje jelita były posklejane, gdyż porobiły się na nich zrosty.
     Ordynator z Rzeszowa zarządził mój natychmiastowy transport do szpitala w Rzeszowie.
     Trzeba było zabrać dokumentację z Krosna, gdyż była potrzebna w Rzeszowie. Nie chcieli jej wydać. Trzeba było nagrać płytkę z moją tomografią, żeby w Rzeszowie jej nie musieli robić, to szanowna pani pielęgniarka nie chciała tego zrobić i powiedziała, że ona ma czas. Ale jednak, wszystkie formalności zostały dopełnione i przewieziono mnie do Rzeszowa.
Ciąg dalszy nastąpi…