Wczoraj
wybraliśmy się na spacer. Pogoda była tak piękna, że szkoda, by było zmarnować
tak ładną niedzielę.
Najpierw
pojechaliśmy na drogę prowadzącą z Harklowej do Osobnicy, tak zwany „wygon”.
Oczywiście zabraliśmy naszego psa Kluska. Chcieliśmy przetestować na nim nową
smycz, którą mu kupiliśmy, zakładaną przez przednie łapy na tułów.
Chyba
zapomniał, jak się jeździ autem, bo strasznie piszczał i nie mógł usiedzieć na
miejscu. Kiedy był mały to uwielbiał jeździć samochodem, był z nami nawet w
Pieninach. No ale dawno nie jeździł autem, więc może się odzwyczaił.
Tam chodziło
mi się nawet dobrze, chodziłam z mężem, po asfalcie, więc było równo. Jest
tylko jedno ale, było mi bardzo ciepło.
Po spacerze
na drodze wróciliśmy do domu i poszliśmy nazrywać pierwszych wiosennych
kwiatków.
Zabraliśmy
też Kluska i mogliśmy go spuścić ze smyczy, bo mieszkamy kawałek od drogi
głównej i raczej, by nie uciekł.
Nazbierałam
bukiecik pierwszych wiosennych kwiatków.
Po powrocie
do domu byłam bardzo zmęczona, ale usatysfakcjonowana, bo przeszłam całkiem
niezły dystans.