Rzeczą, którą robię codziennie, oprócz
sobót i niedziel, bo wtedy mam weekend, są ćwiczenia fizyczne. Zajmują większą
część dnia.
Zaczynam od ćwiczeń na materacu, trwa to
około 30 minut lub więcej. Wykonuję na nim ćwiczenia, leżąc na plecach, z
poduszką dynamiczną i z piłką. Potem robię ćwiczenia na boku, a później na
brzuchu. Potem ćwiczę w klęku podpartym i na tym kończę ćwiczenia na materacu.
Później przechodzę do
drabinek. Przy drabinkach nie ćwiczę, gdy jadę na rehabilitację lub, gdy do
mnie przychodzi rehabilitant.
Wieczorem, kiedy mój mąż wróci z pracy,
chodzimy i gramy w kinecta. Dla niewtajemniczonych, kinect to taka gra, która
polega na tym, że stoi się przed telewizorem, a kamera sczytuje ruchy i osoba w
telewizorze robi dokładnie to, co osoba przed telewizorem.
Moją ulubioną grą są kręgle, ale mam też
inne gry, w które gram. Mam też taniec, który polega na tym, żeby powtórzyć
ruchy, które są pokazywane. Jest też gra, która nazywa się Ninja Fruit,
polegająca na tym, żeby rozkroić owoce, które nadlatują, podczas, gdy ręce
gracza są nożami. Czasem między owocami trafiają się bomby, które należy
omijać, bo przy trafieniu na bombę odejmują nam punkty.
Ostatnio kupiłam grę, która jest bardziej
wyzwaniem umysłowym niż fizycznym. Po grze liczony jest wiek naszego mózgu,
albo stawiana jest nam ocena, jak w szkole, w zależności jak graliśmy. Jest to
łączenie przyjemnego z pożytecznym, bo przez zabawę, ćwiczę.
Gra polega na tym, że stoję przed
telewizorem, a z tyłu podtrzymuje mnie mój mąż, bo sama nie ustoję.
Jak już wspominałam wcześniej, nie ćwiczę
przy drabinkach, kiedy jadę na rehabilitację lub przychodzi do mnie
rehabilitant. Wtedy, zarówno jedno, jak i drugie zajmuje mi około godziny lub
więcej.